Życie to sztuka wyboru - tylko jak wybrać gdy dwie największe imprezy jesienne odbywają się w tym samym terminie? Zamienić się w supermena, człowieka z żelaza czy też jak Mirek Dzik - pojechać do Szczecina by powalczyć w 2 nocnych i dziennym etapie , zainkasować medal za sprint zdobyty 3 tygodnie wcześniej po czym nocą myknąć 500 km na południe kraju by rano pojechać z mapą na rowerze i wywalczyć złoto na długim dystansie. Niniejszym nominujemy Mirka do awansu na cyborga. Czyli jeszcze raz: Piatek wieczór - 10 miejsce w sprincie nocnym, w sobotę 6 miejsce na średnim dystansie leśnym, wieczorem zaliczona 2 zmiana nocna w sztafecie pokoleń i rano 30 km zwycięskiej jazdy w mistrzostwach Polski w rowerowej jeździe na orientację. Gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz